środa, 26 listopada 2014

Wszechświat Baśni, cz.2

- Śpi?
- Chyba...
- Spójrzcie na jej włosy! Ile ona ma lat?
- A skóra? Jak porcelanowej lalki!
- Leja, ona miała ze sobą tę kołdrę? Taka jakaś...
- Jak chmura!
- Dokładnie.
- Nie, tak mi się wydaje... zobaczyłabym.
- Rozmawiałaś z nią?
- Nie... Wydaje mi się, że jest niema.
- Albo nie jest stąd...
Córka Księżyca zerwała się na równe nogi, potykając się o Kirkonia, i upadła na ziemię. Palenisko już wygasło, jednak dziewczyna rozcięła sobie dłoń ostrym kamieniem. Strumień krwi wyciekł przez ranę i zabrudził nieskazitelnie białą suknię przybyszki. Ktoś pomógł jej wstać.
Przed nią stało pięcioro dzieci w różnym wieku. Na najstarszego wyglądał czarnowłosy chłopak, który poniósł ją z ziemi. Tuż obok niego stała wysoka brunetka o przenikliwych, czarnych oczach. Niewysoki blondyn w okularach ściskał za rączkę może siedmioletnie dziecko. Rudowłosa Leja siedziała na trawie i gładziła szorstką sierść Kirkonia.
- Kim jesteś? - odezwał się brunet, krzyżując ręce. - Jak się tu dostałaś?
Dziewczyna zagryzła wargi.
-Wtargnęłaś na nasz teren - powiedziała czarnowłosa ponuro.
- Właściwie, to ja ją tu przyprowadziłam...
- Wiemy, Leja. Gdzie szłaś?
- Na północ - Córka Księżyca spuściła wzrok.
- Do jakiego miasta? - podpowiedział okularnik. Mała dziewczynka otwarcie patrzyła na nią wielkimi, brązowymi oczami. Dziewczyna odetchnęła.
- Szłam na dwór cesarzowej - skłamała. 
Czarnowłosy spojrzał na nią podejrzliwie. Leja sięgnęła po sztylet, a brunetka wyciągnęła zza pasów przypominającą igłę szablę i skierowała ostrze w dziewczynę.
- Czego...chciałaś...od...cesarzowej? - wycedziła.
Córka Księżyca pokręciła głową.
- Daj spokój! - parsknęła rudowłosa. - Przecież widzisz, że to przybłęda.
- Wygnana, hę? - brunetka spojrzała na białowłosą ze zrozumieniem. - Wiem, jak jest. Pozwolimy ci odejść, jednak musisz nam dać coś w zamian. Co to była za kołdra, która... - dziewczyna rozejrzała się. - Zniknęła?!
Dziewczyna pokręciła głową i przygryzła wargę.
- Powie nam, jeśli zostanie tu trochę dłużej - oznajmił okularnik. - To jest moja siostra, Laura - wskazał na małą blondynkę. - Leję już poznałaś. Marika to ta z długim nożem, zaś najstarszy Henryk to czarnowłosy mruk. Ja jestem Jeremiasz. A ty?
Córka Księżyca pokręciła głową.
- Nikt nie używa mojego imienia.
- Zatem? - okularnik uniósł jedną brew. - Jak mamy na ciebie mówić?
- Alia, dobrze? - odezwała się nagle mała Laura. - Proszę!
Dziewczyna w milczeniu skinęła głową.
Zawsze lepiej, niż być Córką Księżyca lub Córką Czarownicy. - pomyślała. To nawet mili ludzie, tylko rozbójnicy. Ciekawe, dlaczego nie przejęli się kolorem mojej skóry? Na oczy też nie zwrócili uwagi. To dobrze, czy źle? Nie wiem, co myśleć o tych dzieciakach. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz